Założyłem tego bloga, bo mnie boli. Boli mnie ciało, boli mnie to, że jestem.
Nie wiem tak naprawdę co mi jest, już od dawna czuję się źle sam ze sobą; próbuję sobie pomóc, chcę zmiany, ale nic nie widzę. Na pewno chciałbym odczuwać przyjemność, a nie ból. Nie potrafię nazwać swojego stanu.
Ale mam takie wewnętrzne uczucie w ciele, które jest niewyrażalne. Jednocześnie jest ono stłumione przez ból i przez umysł. Jestem kompletnie zdezorientowany, no może nie tak całkiem, potrafię o siebie jakoś zadbać, żyje raczej samemu; ale nie o taką orientację mi chodzi. Ta dezorientacja to znak, jedyny i niepowtarzalny. Nikt prócz mnie nie jest tak zdezorientowany jak ja, nie czuje tak jak ja - ale na swój własny sposób.
Chciałbym, żeby ktoś mi powiedział jak mam żyć. Ostatnio na przykład miałem odebrać list polecony i w ogóle się go nie spodziewałem. Czy Bóg wysłał mi w końcu instrukcje obsługi tego świata? A nie to tylko PIT... a właśnie miałem go wysłać.
Jestem przekonany, że nawet jeśli zostanę zgwałcony ideami i opiniami innych, to ciało jednak się obroni i wskaże mi drogę, jeszcze do końca nie wiem jak się nim kierować. Chciałbym, by mi pokazało tak dobitnie, że idę w dobrym kierunku. Dzisiaj na przykład dzięki niemu ustaliłem kogo w internecie słuchać, a kogo nie. Przy jednym nagraniu czułem, jak spina mi się twarz, przy innym jak czuję lekkie rozluźnienie i krew dopływa mi do dłoni - kiedyś miałem je bardzo zimne, teraz już jest lepiej. W Boga osobowego nie wierzę, nie wiem co to znaczy kierować się wolą Boga; dlatego kieruję się ciałem.
Chyba zbyt prywatne rzeczy o sobie piszę, ale trudno; jeszcze zdążę ustalić swoje granice. Szukam ludzi i dlatego jestem często otwarty całkowicie i różnie się to kończy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz