Jestem oburzony, że psychoterapeuci nadają etykietki ludziom mówiąc im, że mają zaburzenia osobowości. To by oznaczało, że człowiek jest uszkodzony, że jest gorszym. A nikt nie jest uszkodzony; ludzie są po prostu różni. Ciekawe, na czym będzie polegać ta terapia grupowa, na czym polega leczenie w klinice nerwic, albo w szpitalu. Bo na pewno nie dałbym się okiełznać. Nawet jakby mi cytowali swoje książki z psychologii to i tak potrafiłbym zaprzeczyć.
Mój współlokator jest chamem. Nie ma wrażliwości i wyczucia. Chciałbym się dowiedzieć, jak się zachowuje wśród innych ludzi. Czy też jest taki gruboskórny, łapie innych za słowa. Jakiś czas z nim nie rozmawiałem, potem pomyślałem, że jednak będe, ale znowu mi się odechciało. Czas poszukać innych ludzi. Nie podoba mi się ten akademik. Mieszkam z dala od innych, mieszka tu kilkadziesiąt osób, prawie z nikim się nie spotykam. Trudno nie być w depresji, gdy ma się tak depresyjne życie. Pracuję tam, gdzie nie chcę, by utrzymać się w miejscu, w którym nie chcę być, robię rzeczy, które nie chcę.
Ale czegoś się nauczyłem z chamstwa mojego współlokatora, będę wiedział jak się zachować w pewnej konkretnej sytuacji. Dziwią mnie te przypadki, w sumie dobrze, że trafiłem na to chamstwo, bo tak mógłbym zranić kogoś ważnego.
Boli mnie szyja i lewa ręka. Dzisiaj w pracy miałem z nimi problem. Mam nadzieję, że to wszystko od stresu, a jestem młody i nie chcę, żeby już mi się psuł tak organizm. Pójdę spać i mi trochę przejdzie.
I zmierzam do sedna - to pisanie ma mi pomóc dojść do siebie, ale na razie tego nie czuję. Czuję się w tym pisaniu, jakby był facetem, która ma ponad 40 i jest sam. Nie wiem, czemu tak się czuję.
Jeśli jestem zdezorientowany, to znak, że jestem wolny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz